czwartek, 26 listopada 2015
piątek, 13 listopada 2015
Listopadowy wróbel
Lubię listopad, mimo wszystko. Choć najbardziej późną, szarą jesień lubię za herbatę z imbirem, mnóstwem cytryny i goździkami. Lubię jesień za długie ciemne wieczory i światło lampki przy stole, której ciepło czuję na głowie i dłoniach. Lubię ją za to, że czasem marzenia i skomplikowane plany na życie usychają, żółkną i butwieją, deptane pod nogami. A głowa robi się pusta i czeka już na mroźny, orzeźwiający chłód, który przyniesie nowe spojrzenie i przestrzeń.
sobota, 31 października 2015
Pokonała śmierć
W poszukiwaniu ciętych kwiatów weszłam dziś do pobliskiego supermarketu. Na dziale kwiatowym natknęłam się na starszego pana, który w gąszczu sztucznych chryzantem, storczyków, chińskich jaskrawych słoneczników i tiulowych róż wybierał spośród tego kolorowego bogactwa sztucznej roślinności same herbaciane, beżowe i delikatne w kolorze kwiaty. Jak florysta trzymając bukiet w dłoni nurkował pośród plastikowych łodyg w poszukiwaniu co piękniejszej angielskiej różyczki lub beżowego goździka. Choć nie lubię sztucznych kwiatków muszę przyznać, że bukiet starszego pana zatrzymał na chwilę mój wzrok. Szczerze mówiąc wydał mi się ładny..chyba przez to też z jakim namaszczeniem i skupieniem starszy człowiek, i to mężczyzna, wybierał kwiaty. Nie znalazłszy ciętych żywych kwiatków wyszłam z supermarketu i idąc drogą, myślami przy zupełnie innych rzeczach, zdałam sobie sprawę że chce mi się płakać. Przypomniałam sobie staruszka z herbacianym bukietem sztucznych kwiatów w sklepie i szarpnęło mną. Łzy polały się po policzkach i ścisnęło mnie w środku, bo zrozumiałam, ze ten pan robił ten bukiet dla swojej ukochanej. Gdyby to był inny dzień, nie zwróciłoby to mojej uwagi ale dziś.. Pewnie jakieś 50 lat temu wybierał takie kwiatki idąc się zaręczyć a dziś komponuje bukiet żeby położyć go na grobie wybranki serca. Pomyślałam, że miłość rzeczywiście jest siłą, która przebija się przez mury śmierci. Miłość pokonała śmierć.
piątek, 23 października 2015
Kolorowanka
Ah, ile Emilka miała pracy z kolorowaniem w ostatnim czasie! Trzy kolorowanki w ciągu dnia, a z kredek leciały wióry!
Wraz z kolorowankami zrobionymi z ilustracji "Emi i Pan Szczurek" przyniosłam Emilce wydrukowany obrazek i zasugerowałam, że przy pracy może na niego patrzeć i odrysowywać kolory, na co ona stanowczo stwierdziła, że chce inne kolory. Szczerze mówiąc, gdy patrzę na jej skończone dzieła zastanawiam się czy kolory Emi nie są lepsze..
A oto autorka z dziełem swoich małych rączek, czyż nie pięknie?
A tutaj do pobrania kolorowanka w dobrej jakości do druku, gdyby ktoś chciał się zrelaksować po pracy:)) lub miał w domu małego artystę żądnego nowych wyzwań. Zapraszam do pobierania:)
Wraz z kolorowankami zrobionymi z ilustracji "Emi i Pan Szczurek" przyniosłam Emilce wydrukowany obrazek i zasugerowałam, że przy pracy może na niego patrzeć i odrysowywać kolory, na co ona stanowczo stwierdziła, że chce inne kolory. Szczerze mówiąc, gdy patrzę na jej skończone dzieła zastanawiam się czy kolory Emi nie są lepsze..
A oto autorka z dziełem swoich małych rączek, czyż nie pięknie?
sobota, 17 października 2015
"Wszystko czerwone"
Kiedyś naszkicowałam sobie postać kobiety wśród korzennej plątaniny. Ostatnio znalazłam ten szkic i stwierdziłam, ze go podrysuję... i wyszła mi taka pani jesień:) O co chodziło mi z tą ilustracją, tego jeszcze nie wiem, ale pewnie wkrótce się przekonam:)
czwartek, 15 października 2015
wtorek, 13 października 2015
sobota, 10 października 2015
"Pierwsze spotkanie"
Pamiętam z dzieciństwa książkę, którą dostałam chyba od babci, "Podróże Guliwera" Jonathana Swifta. Było to bardzo fajnie ilustrowane wydanie, od którego nie mogłam się oderwać przez dłuuugi czas. Potężnie zadziałały te historie na moją wyobraźnię, te setki malutkich kurczaków niesionych na tacach przez kelnerów dla olbrzymiego Guliwera w Krainie Liliputów, rój małych ludzików walczących z olbrzymem. Pamiętam, że owa kwestia przeskalowania ludzkiego wzrostu dawała mi dużo do myślenia. Wyobrażałam sobie, że znajduję gdzieś taką krainę małych ludzików i zaglądam w okna ich małych domków, podglądając jak jedzą kolację przy swoich miniaturowych stołach. Wniosek dla mnie z tego taki, że czasami zmiana perspektywy w życiu wprowadza pozytywne zmiany:)
poniedziałek, 5 października 2015
Karuzela
Kiedyś zupełnie przypadkiem spotkałam się oko w oko z polskim kolibrem - fruczakiem gołąbkiem. Tuż obok mojej twarzy trzepotał swoimi skrzydełkami nic nie robiąc sobie z mojej obecności. Pompował nektar z kwiatków. W pierwszym momencie myślałam, że to prawdziwy koliber i zaparło mi dech. Potem okazało się, ze to nasz polski dziwny motyl tak bardzo podobny do maleńkiego ptaszka. To spotkanie zapadło mi w pamięć tym bardziej, że pnącze, w którym znalazłam to małe stworzonko rosło na ścianie budynku hospicjum. Myślałam o śmierci i przemijaniu, o kruchości życia i delikatności ludzkiego ciała, gdy nagle zachwyciłam się jak dziecko widząc małego owada. Najdziwniejsze to, że zrozumiałam w tym momencie, że zachwyt nad życiem, jest totalnym przeciwieństwem śmierci. A podobno o człowieku wtedy można powiedzieć, że jest stary, kiedy nic już go nie zdumiewa.
czwartek, 1 października 2015
Na śniegu
Są takie momenty pod koniec lata, kiedy tęskni mi się za zimą. W zimie najbardziej lubię takie dni kiedy czysty błękit nieba pochyla się nad bialutką pierzyną śniegu pokrywającego krajobraz. Pamiętam takie zimy z dzieciństwa, kiedy skakając po śniegu jak zając zapadałam się w zaspach do połowy, kopałam tunele, korytarze i iglo. W słoneczne dni śnieg wydawał się niemalże ciepły, można było biegać po nim w samej koszulce lub o lepsze piżamie i wygrzewać się w słońcu. Ostatnio doszłam do tego dlaczego w środku lata, w ferworze życia, pracy i bieganiny nachodzą mnie takie tęsknoty za zimą. Bo jak spadnie śnieg, dużo śniegu, najlepiej całe masy śniegu życie zwalnia, hałas w mieście ucicha, ludzie chodzą wolniej, samochody "kulają" się po ulicy bo nie mogą jechać szybciej. To jest takie przyjemne i relaksujące po prostu zwolnić...
środa, 30 września 2015
Emi i Pan Szczurek
Subskrybuj:
Posty (Atom)